Pokazywanie postów oznaczonych etykietą GT. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą GT. Pokaż wszystkie posty

sobota, 29 czerwca 2019

Madagaskar - wielki marlin oraz inne perełki

Właśnie wróciliśmy z kolejnej wyprawy na Madagaskar. Jak było sami zobaczcie i oceńcie. Tym razem było tam o dziwo chłodniej niż w Polsce w tym czasie, dlatego, czy była to wyprawa w tropiki staje się rzeczą umowną. Temperatury dochodziły wprawdzie do około 30 stopni ale to i tak było mniej niż w Polsce.
Tak wygląda nasz hotel

Widok z hotelowej restauracji

A tak wygląda świat poza hotelem. Wspaniale smażone banany, kupione od ślicznej sprzedawczyni smakowały wszystkim.

Widok z naszego pokoju wieczorową porą.

Dziewczyna zbierająca kraby z dzieckiem na plecach, którą spotkaliśmy na plaży, z której ruszaliśmy na naszą wyprawę. 

Wszystko przygotowane, zaczynamy połowy.

Pierwszy posiłek na katamaranie, są kraby i pyszna sałatka z avocado.

Na pierwszy ogień poszedł Andrzej i jego wspaniała żaglica. Później okazało się, że jeszcze cztery razy musiał się mierzyć z tą rybą.

Sławek też nie pozostawał w tyle. Zdarzało się też tak, że holowaliśmy nawet trzy żaglice jednocześnie. Niestety, może ze względu na emocje nigdy nie udało nam się wyciągnąć więcej niż jednej na raz, ale zabawa była przednia.


Wiem, że tego typu nostalgicznych zdjęć jest cala masa ale dla takich krajobrazów warto było wyciągnąć aparat i to uwiecznić.

Ten sam zachód, to samo miejsce i słońce ale jakże inne.

Nasze poranne, jeszcze przed śniadaniem połowy na kawałek rybki i gruntówkę dały między innymi efekt w postaci takich klejnocików.

Czy naprawdę tylko wielkość ma znaczenie?

Męczę się z czymś, co okazało się niewielkim bonito zahaczonym gdzieś za ogon. Zasada: dopóki nie wyciągniesz to nie wiesz, jak najbardziej aktualna.

Przepiękna barakuda Jurka prezentuje się wspaniale, tak samo jak dumny łowca.

Jest marlin. Już witał się z gąską, już był przy burcie, po czym złamał wędkę, nasza dramatyczna akcja ratowania sytuacji, która już była nie do uratowania i poszszedł w błękitną toń, zostawiając nas po prostu wymęczonych i zdruzgotanych.


Na szczęście fortuna kołem się toczy. Jakieś pół godziny po tragedii, naszą przynętę podejmuje następny marlin, chyba nawet większy od poprzedniego.

Lądowanie marlina po długim i wyczerpującym holu, to moment, który zawsze pozostaje w pamięci każdego wędkarza. 

Czas na pamiątkowe zdjęcie. Opłacił się kolektywny wysiłek całej ekipy.
Nie moglem sobie odmówić zrobienia indywidualnego zdjęcia z tą bestią i chyba najbardziej pożądanym z wędkarskich trofeów

Wieczorne i nocne połowy jak zwykle przynosiły dużo satysfakcji i nowe gatunki.

Tutaj ryby nie śpią, my też. No bez przesady...

Poranna gruntówka, tak dla relaksu i oczywiście satysfakcji.

Żaglice zawsze budzą emocje. To takie chyba pstrągi oceanu, z ich skokami, piruetami, robią zawsze zachwycające wrażenie i budzą gorące emocje.

Kolejna piękna żaglica przy burcie.

No i znowu szczęśliwy człowiek i morze.

Jurek z czymś czerwonym - red snapper, piękna i niesłychanie smaczna, tutaj zwana Bubut. Wielokrotnie uświetniała nasze kolacje, jedna z najlepszych ryb jakie jadłem, a trochę ich było.

Ząbki do przeglądu...

Rekinek też jest fajnym przyłowem, ale paluszków do buzi rekinka nie wkładamy.

Ryba zwana tutaj dumne Kapitanem.

Jurek gra w kolory ... upodobał sobie czerwony, tym razem w fioletowe kropki.

Żaglice tym razem dominowały i dawały satysfakcję każdemu.

I kolejna....

A może tak z górnej perspektywy?

Czas wieczornego relaksu.

O relax, o relax, co za czas, co za czas ...

Po połowach jedziemy ponurkować z olbrzymimi morskimi żółwiami. Woda niestety nie była na tyle przezroczysta, aby robić piękne zdjęcia podwodne ale uwierzcie, były, a ja osobiście wlazłem na jednego z nich i mało się nie wywróciłem.

Na takich pirogach pływają lokalni rybacy, to nie jest eksponat muzealny, wystawiony dla turystów.

Takie wejście do lokalnej restauracji na wyspie kusi samo w sobie.

Raj na ziemi? Może tak.

Wracamy na nasz katamaran, przy okazji zabierając mamę ze swoją pociechą.

Zdjęcie drużyny. Oprócz wątków ogólnonarodowych jest też miejsce na patriotyzm lokalny.

Ukształtowanie wyspy jest tutaj bardzo różnorodne, od skal wulkanicznych po piękne piaszczyste plaże oraz mangrowce.

Blisko portu.

Już na suchym lądzie.

W ostatnim wolnym dniu robimy wycieczkę po wyspie. Postanowiliśmy odwiedzić jeden z tutejszych parków.

Banan, jak banan, ale ten kwiat...

Niemal godło i symbol Madagaskaru - kameleon.

Krokodyle też tu są.

Lemury - czy to nie Król Julian na nas się gapi?

Most w środku dżungli?

Karmienie lemurów zawsze sprawia wiele frajdy. Mam nadzieję, że nie tylko nam ale i lemurom.

Masz banana to jesteś przyjacielem, kończą się banany, kończy się przyjaźń i wracam na drzewo.