poniedziałek, 14 grudnia 2015

Rosja Syberia - wyprawa wędkarska lipiec 2015

Na początku roku zapadła ostateczna decyzja  – ruszamy na Syberię w lipcu, tym razem moim celem jest Krasnojarski Kraj i dopływy Jeniseju, całkiem niedaleko (jak na Rosję) od miejscowości Bor, w pobliżu której nakręcono słynny już w Internecie rosyjski film dokumentalny „Szczęśliwi ludzie” – tutaj nieco skrócony i w polskiej wersji językowej:

Wiele osób pyta mnie o bezpieczeństwo w Rosji i dlaczego akurat tam?
Moja odpowiedź być może nie będzie obiektywna, ponieważ osobiście jestem zakochany w Syberii i urzekła mnie ona już za pierwszym razem, trwa to do dziś i nie wygląda na to abym się z tego chciał leczyć. Jej piękno, dzikość, ogrom są czymś niespotykanym i każdy kto wkracza w ten zupełnie inny świat staje za każdym razem przed egzaminem, to świat twardych ludzi, przywykłych do niewygód, radzenia sobie z przeciwnościami, jednak umiejących korzystać z całego bogactwa jakie właśnie ten pierwotny las daje. Za to właśnie ich podziwiam, starając się uczyć od nich tego wszystkiego, co być może w naszym codziennym życiu jest mało przydatne, a co tutaj stanowi czasami o przeżyciu lub po prostu sprawia, że życie tutaj staje się bardziej komfortowe czy znośne, jak chociażby herbata z „czagi” rodzaju huby, pomagająca na dolegliwości żołądkowe. Przepyszne dzikie porzeczki, których smak nie da się porównać z naszymi, wystarczy wejść w las i nazbierać, można też przy okazji wziąć ich liście na wspaniałą owocową herbatę pitą „u kastra” czyli przy syberyjskim ognisku, na którym niemalże zawsze stoi „kipiatok” – okopcony czajnik z gorącą wodą. Takich przykładów można by mnożyć.

Wróćmy jednak do bezpieczeństwa w Rosji, bo wiele osób mnie o to pyta. I znów, to tylko moje doświadczenia: nigdy, powtarzam nigdy nie miałem tam sytuacji niebezpiecznej. Natomiast też nie szukam takich sytuacji, to znaczy nie chodzę ciemną nocą w podejrzanych zaułkach, nie staram się być agresywny, nieuprzejmy, czy też prowokujący, czyli chyba zachowuję się normalnie i jak do tej pory to wystarcza. Nie spotkałem się też z jakąkolwiek nieprzyjemną sytuacją z tego powodu, że jestem Polakiem, a wręcz przeciwnie. Rosjanie to bardzo otwarty i gościnny naród, są ciekawi obcych, często sami prowokują rozmowę, pytając o wiele rzeczy, nigdy nie spotkałem się tam z odmową udzielenia mi pomocy. Wielokrotnie natomiast, pomoc ta wybiega ponad to czego byśmy się spodziewali i do czego jesteśmy przyzwyczajeni. Taką sytuację mieliśmy na przykład właśnie w Krasnojarsku, kiedy to przez przypadek i z ciekawości weszliśmy do baru prowadzonego przez sympatyczną Azerkę. Jak dowiedziała się że jesteśmy z Polski, to po prostu powiedziała że nie wypuści nas bez poczęstunku i tak się też stało, nie pozwoliła nam za to zapłacić i jedynym sposobem na wyjście z tej sytuacji były moje negocjacje, że OK. ale pod warunkiem, że pozwoli nam na przyjście tutaj na kolację i że będziemy mogli za nią zapłacić. Zgodziła się i oczywiście wróciliśmy tam na pyszną kolację, którą zjedliśmy także w gronie jej rodziny. Bywają też pytania o politykę i są to pytania najczęściej na temat rzeczy, których ja niestety też nie rozumiem, bo jak wytłumaczyć, że skoro będąc tam w Rosji jestem otoczony przez tylu życzliwych i pomocnych ludzi to polityka sprawia, że właściwie się nie znamy, chociaż kulturowo, językowo i emocjonalnie jesteśmy sobie znacznie bliżsi niż z niejednym narodem, z którym utrzymujemy znacznie bliższe kontakty. No tak, ale to temat na większe opracowanie, które nie jest tematem tego artykułu, bo przecież miało być o wyprawie i wędkarstwie na dalekiej Syberii.

Wypływamy na Jenisej, za nami Krasnojarsk i cywilizacja,
przed nami ponad 800 km rzeką, to pierwszy etap wyprawy.
Plan wyprawy był w zasadzie prosty: samolotem docieramy do Krasnojarska, tam przesiadamy się na statek, płyniemy około 800 km na północ Jenisejem, następnie przesiadamy się na łódź i płyniemy Jenisejem do jednego z jego dopływów, dalej już pchamy się w górę rzeki około 100 km nocując w namiotach na brzegu lub w „izbuszkach” – małych myśliwskich domkach oddając się po drodze temu co nas tutaj przywiodło, czyli wędkarstwu.
Któż jednak mógł przypuszczać, że pomimo całego przygotowania już w pierwszą noc na brzegu syberyjska burza zerwie nam namiot i w nocy będziemy zmuszeni go stawiać prowizorycznie od nowa. Tajga już pierwszej nocy postanowiła pokazać nam, że człowiek jest tutaj tylko gościem. Syberia to nie żarty, dlatego zawsze korzystam tam z wiedzy i doświadczenia „tajożnikow” - miejscowych wędkarzy i myśliwych traktujących tajgę z szacunkiem i należytym respektem, a przede wszystkim wiedzących jak radzić sobie w sytuacjach chociażby takich jak ta powyżej. Stąd też zawsze zabieramy ze sobą wszystko od czego zależy nasze bezpieczeństwo. Nie wyobrażam sobie na przykład wyprawy bez broni, telefonu satelitarnego a najlepiej i syberyjskiego psa. To syberyjski elementarz. Wiem, że są ludzie, którym udało się zakończyć wyprawę szczęśliwie bez tych wszystkich rzeczy, ba, nawet bez jakiegokolwiek doświadczenia, ale z naciskiem na słowo udało się, co nie zawsze kończy się szczęśliwie.
Poniżej zapraszam wszystkich na wirtualną wyprawę do Krasnojarskiego Kraju, którego powierzchnia wynosi ponad 2000.000 km2 czyli ponad trzy razy tyle co np. Francja, a to tylko środkowa Rosja.
Silna grupa pod pomnikiem Jesiotra - Krasnojarsk - specyficzne dzieło sztuki, bo wygląda raczej na rakietę, ale nie wypadało się nie sfotografować.
Już na statku, tuż przed odpłynięciem.
Restauracja na statku, jeszcze pustawa...
Życie towarzyskie toczy się na pokładzie

Spędzimy na statku półtorej doby więc warto zawrzeć nowe znajomości.
Wielki Jenisej, a na brzegach tajga, tajga, tajga.
Skały na brzegu robią wrażenie, a na nich tajga, tajga, tajga...
Półgodzinny postój pozwala nam na zaopatrzenie się w miejscowe specjały: małosolne ogórki, truskawki, solone rybki tugun, to tutaj miejscowy przysmak, ale także w lokalne nalewki. 
Na drugim stoisku zaopatrujemy się w "pierożki" czyli bułeczki z kapustą oraz miejscowe wędzone pyszności.
Czas zerwać z cywilizacją, pakujemy bagaże i czas zacząć przygodę z tajgą i rybami 
Znowu Jenisej, tym razem nasz statek zostaje za nami, a my "w pierjot"...
Aby dostać się do najlepszych łowisk, trzeba pokonać między innymi kilka bystrzy 
Rozbijamy pierwszy obóz nad rzeką, to tutaj w nocy zerwało nam namiot, oczywiście wtedy nikt nie myślał o robieniu zdjęć
Trzeba coś złowić na kolację, bo inaczej zostaną nam tylko konserwy.
Po ciężkim dniu czas zasiąść do kolacji, tradycyjna "uha" zupa rybna, bez której nie może odbyć się prawdziwa wędkarska wyprawa, tym razem to uha ze świeżo złowionych lipieni.
Ta rzeka będzie dla nas domem przez kolejne dni, to tutaj będziemy łowić ryby. Jest pięknie, brak łączności, do najbliższego ludzkiego osiedla jest około 100 km.
Jest pierwszy tajmień, niewielki, ale jeżeli pomyśli się że to taka rzadkość, to tym bardziej cieszy. Każdy złowiony przez nas tajmień trafił oczywiście z  powrotem do wody.
Lipienie też jak widać dopisują.
Lenoczek - typowy mieszkaniec syberyjskiej rzeki.
Sig - czyli nasza sieja, też wspaniała odmiana przy połowach lipienia, których tutaj jest ogrom.
Po udanym dniu należy nam się coś pysznego. A co na przykład powiecie na ciepłego wędzonego lipienia?
Tak, tak, wszyscy zadowoleni, no może komary trochę gryzą.
Czasami coś się zmoczy i trzeba to wysuszyć.
Biełka - nasz wspaniały pies, który towarzyszył nam w czasie wyprawy. 
Co niektórzy znajdowali też czas na lekturę. 
Jednak po zakończeniu rozdziału brali się za wędkę...
Tajmienie też pięknie współpracowały, być może jednak na rekordowe rozmiary trzeba będzie poczekać.
Mina Jurka mówi wszystko.
Sławek też nie pozostaje w tyle.
Dzisiaj obiad zjemy na tej kamienistej plaży, oczywiście powędkujemy sobie też w tym pięknym miejscu.
Sławek  urządza się w naszym syberyjskim mieszkaniu. Od dzisiaj koniec spania nad rzeką - mamy dom! 
A tak wygląda nasza chałupa z zewnątrz.
Co chwila urzeka nas dzikość i piękno tego miejsca.
Pięknie ubarwiony lenok wraca na wolność.
Czystość i ichtiofałna tej rzeki wprawia nas w zachwyt. Przez tydzień piliśmy wodę bezpośrednio z tej rzeki, o wspaniałym źródlanym smaku, a ryby, jak widać na załączonym gumowcu .
Niekiedy jedynym sposobem było przepychanie łodzi, aby móc przedrzeć się dalej
Spalona tajga, tutaj to normalne, nikt jej nie podpala i nikt jej nie gasi i tak od wieków odrasta ze zdwojoną siłą.
Pieczka czyli piec lub koza jak kto woli w jednej z naszych izbuszek.
Nasza dzielna łódka.
Na obiad starczy - reszta niech pływa dalej i rośnie.
Dzisiaj obiad zjemy na łódce. Danie główne ryba po żarje - czyli z patelni.
Trudno się oprzeć i nie wykonać chociaż kilku rzutów czekając na posiłek. Czasami myślę, że to jakaś fobia z tym wędkarstwem, przecież po kilku dniach takiego łowienia normalny człowiek nie wziąłby kija do ręki.
Nad brzegami syberyjskich rzek myśliwi polujący tutaj zimą budują "izbuszki", gdy są niezamieszkałe można z nich korzystać, pod warunkiem, że zostawimy je uporządkowane i z zapasem drzewa.
Powoli będziemy wracać z kolejnej wyprawy na syberyjską rzekę, zmęczeni ale szczęśliwi. Rzeka okazała się dla nas bardzo szczodra. Podczas tych sześciu dni wędkowania udało nam się złowić ponad 350 lipieni, kilkadziesiąt lenoków, 8 tajmieni, kilka siei, kilka jazi i jednego okonia, nie mieliśmy już niestety czasu na szczupaki w dolnym biegu rzeki, ale może w następnym roku... 
Wracamy do cywilizacji, nie ma jak na wsi. Nocleg, tradycyjna rosyjska bania, kolacja, spanie w normalnym łóżku.
Tym razem wodolotem wracamy do początku naszej wyprawy.
W gościnie u przemiłej Azerki, wspaniały ser, świeże warzywa i placek pieczony w tandorze.
Jeszcze rzut oka na Krasnojarsk od strony Jeniseju.
Koniec wyprawy i marzenie, aby powrócić tu za rok.
Dzisiaj już mogę powiedzieć, że marzenie to się spełni, ponieważ planujemy powrót tutaj w połowie sierpnia 2016. Jeżeli chcielibyście, tak jak my, przeżyć podobną przygodę to skład grupy jeszcze nie jest zamknięty, więc zapraszam do kontaktu ze mną.  
Chciałbym jednocześnie podziękować poprzedniej ekipie - chłopaki spisaliście się na medal.

Pozdrawiam:
Irek Szatlach
irass0@interia.pl

wtorek, 8 grudnia 2015

Tajlandia - wyprawa wędkarska z Taaakaryba

Wyprawa ta miała w zasadzie dwa cele:
- nakręcenie kilku odcinków znanego programu wędkarskiego Taaakaryba
- połowy wielu wspaniałych ryb słodkowodnych występujących w Tajlandii.
Przy czym drugi z tych celów był dla mnie priorytetowy, dlatego też wybrałem najlepsze łowiska w Tajlandii, na których łowię od dobrych kilku lat. W Tajlandii jest wiele łowisk komercyjnych, jednak nie wszystkie z nich zasługują na uwagę i zapewniają prawdziwy wędkarski sukces. W niektórych z nich populacja ryb jest stosunkowo mała, w innych natomiast mało zróżnicowana. Ja chciałem aby uczestnicy tej wyprawy mieli możliwość zmierzenia się z jak największą różnorodnością ale też i z prawdziwymi gigantami takimi jak Arapaima, Karp Syjamski, Sum z Mekongu lub olbrzymie - największe na świecie słodkowodne płaszczki.   
Październik to właściwie pora deszczowa w Tajlandii, jednak ja się tym nie przejmowałem, wiedząc o tym, że w Tajlandii nawet w porze deszczowej można liczyć na słońce, a opady, czasami burze tropikalne z ulewami, zdarzają się tutaj przeważnie po południu lub w nocy i są wprawdzie gwałtowne ale za to krótkotrwałe.Tak było i tym razem, padało raz, wtedy kiedy jechaliśmy na kolejne łowisko, a temperatura oscylowała w granicach 30C - czyli jak zwykle.
Trzecim celem, który był realizowany niejako "po drodze" było pokazanie Tajlandii od strony takiej, jakiej nie znajdzie się w ofercie biur podróży, czyli prawdziwej i autentycznej. Dlatego też często jedliśmy wspaniałe potrawy w przydrożnych barach, na bazarze, ulicy, ale też mieszkaliśmy w tajskim stylu oraz odwiedzaliśmy ciekawe miejsca, w których w zasadzie nie było turystów.
Ponieważ jednak obraz mówi więcej niż słowa, sami zobaczcie...
Jeszcze jedno, jestem dumny z Kaśki, która nie raz zakasowała facetów na tej wyprawie, holując (sama) między innymi ponad 100 kg płaszczkę, suma z Mekongu (ok. 50 kg) i wiele, wiele innych gatunków, w tym wspaniałego wężogłowca i pięknego czerwonego suma na zdjęciu poniżej.

Kaśka i sum czerwony lub czerwonoogonowy
Arapaima Marka
Wężogłowiec Kaśki - wspaniała i rzadka zdobycz
Sławek ze swoją płaszczką
Mnie też udało się coś złapać...
Kaśka pozwoliła mi się sfotografować przy swojej płaszczce...
Po udanych połowach trzeba przekąsić co nieco.
Pyszna zupa Tom Yam Gung wabi niesamowitym aromatem.  
Plaa Tod - ryba smażona w głębokim tłuszczu.
Kraby - niektórzy do ust by tego nie wzięli, dla innych to prawdziwa uczta
Wracamy do łowienia - lekko nie było, Sławek, po godzinnej walce z jak sądzę grubo ponad 200 kg płaszczką musiał uznać swoją porażkę - ryba po prostu się urwała, tak też bywa...

Sławek tym razem jako zwycięzca ze swoją zdobyczą.
A tak przyczyniamy się do ratowania i pogłębiania wiedzy o tym słodkowodnym olbrzymie. Koleżanka z uniwersytetu, uczestniczka programu ochrony szczepi, mierzy i chipuje rybę, płaszczka cierpliwie czeka i za chwilę zostanie wypuszczona. To chyba najpiękniejszy moment.

Marek też nie dawał za wygraną...
Kaśka walczy z czymś dobry kwadrans, my oczywiście kibicujemy...
A oto nagroda - piękny sum z Mekongu po około półgodzinnej walce.
Ja zacząłem jak było jasno, a skończyłem jak widać...
Sławek i jego piękna niszczuka.
Marek coś chowa pod pachą, to chyba Karp Syjamski ...
Mina Sławka chyba lepsza niż karpia, chociaż za chwilę wrócił do wody
Mnie też coś wzięło...
Ząbki tej rybki robią wrażenie...
W takich miejscach jest najsmaczniej ...
Podczas tej wyprawy udało się nam złowić kilka ton ryb, zobaczyć kilka ciekawych miejsc, a wspaniałe jedzenie było dopełnieniem całości. Najważniejsi jednak byli ludzie, z którymi byłem: dziewczyny Kaśka i Iza - nasza operatorka, Jurek, Sławek, Janusz i Marek - dziękuję Wam wszystkim:  
Irek Szatlach


http://www.wyprawawedkarska.pl/wyprawy-w%C4%99dkarskie-na-ryby/index

czwartek, 2 stycznia 2014

Wyprawy wędkarskie Ameryka Południowa - Surinam

Zapraszamy na wyprawy wędkarskie do Surinamu więcej informacji na mojej stronie



Polecam filmik nagrany przez naszych holenderskich przyjaciół właśnie w Surinamie.

sobota, 28 grudnia 2013

Karp syjamski. Jezioro wodnych potworów i inne łowiska komercyjne w Tajlandii.

Karp syjamski 46 kg
Łowiska komercyjne w Tajlandii stanowią nie lada gratkę dla wędkarzy dosłownie z całego świata. Powód jest nadzwyczaj prosty: chyba nie ma drugiego takiego miejsca na świecie, gdzie jednego dnia możemy zapolować na wielkiego suma z Mekongu, karpie syjamskiego, arapaimę, czy pięknego suma czerwono ogonowego, nie mówiąc o takich gatunkach jak waleczny baas, czy wężogłowiec. Dzięki temu, że klimat jest tutaj podobny do amazońskiego oprócz gatunków endemicznych, występujących w środowisku naturalnym w Tajlandii, zaintrodukowano w tutejszych jeziorach komercyjnych gatunki obce,
Pacu złowiona w Tajlandii
występujące głównie w zlewisku Amazonki, Orinoko oraz innych wód zwrotnikowych. Dzisiaj arzach okazowych, o wielkościach bijących rekordy uznawane przez IGFA. Wiele wędkarskich rekordów świata zostało pobitych właśnie tutaj na łowiskach komercyjnych w Tajlandii i uznanych przez IGFA – czyli Międzynarodową Organizację Wędkarską jako oficjalne rekordy odnotowywane w międzynarodowych statystykach. Zapraszam więc do uczestnictwa w tej jednej z najciekawszych przygód wędkarskich, zapraszam zarówno na wyprawy z Polski według wybranego przez Was scenariusza ze mną, jak i tych, którzy spędzają czas w Tajlandii, a chcieliby zakosztować tamtejszego wędkarstwa. Zapewniamy transport z i do hotelu lub lotniska noclegi oraz opiekę przewodników wędkarskich na łowisku.

czwartek, 23 lutego 2012

Chorwacja - najbliższe wędkarskie Big Game, wędkarstwo klasyczne oraz wędkowanie z brzegu

Chorwacja jest jednym z bardziej znanych kierunków naszych turystycznych wyjazdów z kilku powodów: krystalicznie czystej wody, śródziemnomorskiego klimatu, relatywnie niskich cen oraz cudownych krajobrazów. Chciałbym do tego dodać jeszcze jeden powód, dla którego warto odwiedzić ten przecudowny kraj, a mianowicie wędkarstwo. Być może mało kto w Polsce wie, że to w zasadzie najbliższe miejsce na "big game" - czyli połowy naprawdę wielkich tuńczyków, mieczników i rekinów oraz innych morskich drapieżników licznie zamieszkujących te wody i nie jest to jakaś tania namiastka "big game" ale prawdziwe wędkarskie wyzwanie. To jeżeli chodzi o najwyższą dawkę wędkarskiej adrenaliny, jednak należy pamiętać i wspomnieć także o wędkarstwie bardziej rekreacyjnym, które także daje nam niesamowite możliwości wędkarskiego wyżycia się i może stanowić doskonałą alternatywę dla zamarzniętych i w wielu wypadkach niedostępnych w okresie zimy znanych nam łowisk skandynawskich. Tutaj nawet w środku zimy temperatury wynoszą co najmniej kilka stopni Celsjusza i może to stanowić pretekst do doskonałego wypadu wędkarskiego z dala chociażby od naszych zimnych i nieprzyjaznych w tym okresie wód.

Pytanie czego możemy się spodziewać łowiąc z brzegu, jak to robić, aby uniknąć kłopotów i gdzie to robić. No dobrze więc zacznę od początku, czyli czego możemy się spodziewać łowiąc z brzegu. Przede wszystkim ryb jest tutaj znacznie więcej niż na naszym wybrzeżu, a brania są dużo bardziej agresywne. Na chorwackim wybrzeżu obowiązują w zasadzie dwie metody połowu: spławik i gruntówka (na spining można próbować ale efekty są z reguły słabsze niż na pozostałe metody, zalecam natomiast spiningowanie z łodzi), a jeszcze jedno, spróbujcie połowu kalmarów w nocy z dobrą latarką na jigi (od sierpnia do końca grudnia) lub wybranie się z naszą pomocą na taką wyprawę, tego u nas nie ma, a warto. Łowić można na dwie wędki, uzbrojone nawet w trzy haczyki. Zezwolenie wędkarskie w Chorwacji można wykupić albo w agencjach turystycznych lub w sklepach wędkarskich - koszt takiego zezwolenia to:

60 kun - 1 dzień
150 kun - 3 dni
250 kun - 7 dni
500 kun - 30 dni

Wprawdzie większość miejscowych łowi bez zezwolenia ale radziłbym nie ryzykować całej wyprawy z tego tylko powodu. Przynęty bardzo różne, przeważnie naturalne, chociaż bardzo popularną metodą używaną przez miejscowych jest zwykły chleb lub bułka pływająca po wodzie z zatopionym w niej haczykiem. Stosujemy natomiast zwykle czy to kawałki i fileciki złowionych przez siebie rybek, miejscowe kalmary, czy skorupiaki, które także stanowią doskonałą przynętę na tutejsze wargacze, czy belony. Doskonałą metodą jest także odmiana gruntówki tzw. surf casting, czyli gruntówka odległościowa . Ci którzy łowią duże bałtyckie leszcze z plaży wiedzą o czym mowa. Wystarczy do tego zestaw złożony z wędki o charakterystyce karpiowej o ciężarze wyrzutowym około 100g, na końcu ciężarek, a przed nim tutaj nawet trzy haczyki na bocznym troku. Nabijamy naszą przynętę, rzucamy daleko, ustawiamy wędkę w pionie i spokojnie czekamy na charakterystyczne drganie szczytówki... reszta już chyba wiadoma.

Zakwaterowanie:

Oferujemy zakwaterowanie w najlepszych pod względem wędkarskim miejscach  w Chorwacji, od wypraw jednodniowych poprzez pakiety tygodniowe lub dłuższe z możliwością wypożyczenia łodzi lub skorzystania z pomocy miejscowego przewodnika wędkarskiego. Posiadamy do wyboru: całe studia z pełnym wyposażeniem (z reguły są to przepiękne kamienne domki położone nad brzegiem morza) i aneksem kuchennym, apartamenty oraz miejsca w bazach wędkarskich.

Big Game.

Co możemy złowić, czego możemy się spodziewać i kiedy?
W Chorwacji podczas typowego Big Game polujemy przede wszystkim na takie gatunki jak: tuńczyk błękitnopłetwy, tuńczyk długopłetwy, rekin, miecznik i dorada, żabnice oraz kilka innych gatunków.


Rodzaje ryb -Najlepszy czas na połowy - Przeciętna waga

tuńczyk niebieski - Sierpień- Styczeń - 70-80 kg, duża ryba 200 kg
miecznik (swordfish) - Październik- Grudzień - duża ryba ponad 100 kg
rekin niebieski (blue shark) - Maj-Czerwiec - 60-100 kg duża ryba 200 kg
rekin (tresher shark) - Maj-Czerwiec - 80-150 kg, duża ryba 300 kg
tuńczyk (albacore tuna) - Wrzesień-Listopad - 10-15 kg, duża ryba 40 kg
mały tuńczyk - Marzec-Maj, Wrzesień-Listopad - 5-10 kg, duża ryba 15 kg
amberjack (amberjack) - Grudzień-Marzec - 5-20 kg, duża ryba 60 kg
ryba delfinowata (dorado, dolphin fish) - Sierpień-Grudzień - 5-20 kg, duża ryba 60 kg
atlantycki bonito (atlantic bonito) - Październik-Kwiecień - około 2 kg

Sezon zaczyna się od końca marca, początku kwietnia od połowów małego tuńczyka (10-15kg), który w tym okresie skupia się w ławice i jest go sporo. To okres naprawdę bogatych połowów, nie tylko tego gatunku ale i pozostałych. Od końca maja i początku czerwca zaczyna się okres polowania na rekiny (rekin błękitny, rekin młot). Początek sierpnia to czas tuńczyka błękitnopłetwego, czyli polowania na wielką zdobycz o średniej wadze 70-80kg z rekordowymi nawet do 300kg. Ryba ta w tym okresie podąża za stadami mniejszych tuńczyków albacora o średniej wadze 10-15 kg, to także dobry sezon na doradę i trwa on do listopada, a nawet do początku stycznia.  Tak z grubsza wygląda charakterystyka połowów, jednak jak zawsze wynik zależy od wielu czynników. Sprawdź naszą ofertę lub skontaktuj się ze mną.
Kontakt: Irek
www.wyprawawedkarska.pl
phone: +48 534-628-458

piątek, 6 stycznia 2012

Wyprawa zimowa 2014. Syberia: troć mandżurska, wielkie miętusy i inne...

Wyprawa wędkarska Rosja Syberia. Dopływy rzeki Podkamiennaja Tunguska– zima, wędkarstwo podlodowe. Wyprawa pilotażowa z polskim przewodnikiem, w zeszłym roku byliśmy tam sami, nie jest tak zimno jak sie wydaje. Byliśmy tam w połowie kwietnia i było w dzień około -5 C


Jest to wyprawa pilotażowa zorganizowana dzięki rosyjskiemu klubowi wędkarskiemu, który w tamtym rejonie poławia od lat. W tym celu wybudowano tam doskonałą bazę wędkarską nad samą rzeką. W ubiegłym roku mieliśmy okazję sami łowić na tamtych wodach, z naszymi rosyjskimi przyjaciółmi i byliśmy oczarowani zarówno samymi wynikami jak i doskonałą organizacją wyprawy . Dlatego też bez namysłu postanowiliśmy w tym roku zorganizować wyprawę pilotażową właśnie na tamte łowisko. Syberia jest jednym z niewielu tak naprawdę nieodkrytych wędkarsko rejonów, jej rozmiary powodują, że w większość miejsc możemy dotrzeć jedynie śmigłowcem, lub tak jak będzie to na naszej wyprawie zimowej wojskowym poduszkowcem. Nasza baza wędkarska jest przytulną wędkarską chatą, ze wszystkimi możliwymi w tym miejscu wygodami, a otwartość naszych Rosyjskich przyjaciół sprawia, że na tym totalnym odludziu czujemy się jak w domu.
Rzeka Podkamiennaja Tunguska - cel naszej wyprawy, roztaczająca swe wody w rejonie krasnojarskim stanowi prawy dopływ Jeniseju, o długości 1865 km i dorzeczu o powierzchni 240.000 Km2 swoja nazwę zawdzięcza słynnemu meteorytowi, który spadł rzekomo w tym rejonie na początku ubiegłego wieku. Ujście rzeki Podkamiennaja Tunguska jest znane z ogromnego miętusa, lipienia i lenoka (troć mandżurska). Od wieków tutejsze plemiona łowiły te ryby właśnie w dopływach rzeki Podkamiennaja Tunguska oraz ogromnego Jeniseju. Miejsce to stanowi naturalną kumulację największych sztuk miętusa, który tutaj osiąga olbrzymie rozmiary. W okresie zimowym natomiast nie poławia się tutaj króla tych rzek: tajmena ze względu na niemożliwe w tym okresie wypuszczenie go z powrotem do wody. Zima tutaj tak jak w całej syberyjskiej tajdze jest sroga, jednak pod koniec lutego temperatury nie schodzą poniżej -25oC i stopniowo rosną w miarę zbliżającej się wiosny. Rzeka Wielka Liebieżnaja stanowi dopływ Podkamiennej Tunguskiej, jest to typowa syberyjska rzeka o górskim charakterze, wartkim nurcie, płynąca przez zupełnie dziewiczy rejon Syberii. Miejsce to jest tak oddalone, że nawet nieliczna miejscowa ludność do niego nie dociera, można do niego dostać się praktycznie jedynie za pomocą poduszkowca płynąc, a właściwie lecąc wzdłuż rzeki. To właśnie w tym magicznym miejscu powstała prosta, ale doskonała baza wędkarska wyposażona we wszystkie niezbędne udogodnienia, a nawet w tradycyjną, opalaną drewnem rosyjską banię. To właśnie stąd będziecie Państwo wyruszali na codzienne wyprawy i do niej wracali na odpoczynek. Baza ta znajduje się nad samym brzegiem rzeki w środku syberyjskiej tajgi, dlatego łączność telefoniczna jest możliwa jedynie za pomocą telefonu satelitarnego. Każdy członek wyprawy jest ubezpieczony przez naszą firmę, a także przez naszego rosyjskiego partnera. Znakomici przewodnicy wędkarscy, pasjonaci wędkarstwa, wędkujący na tych wodach od lat zapewniają sukces wędkarski oraz pomoc i znakomity instruktarz, jeżeli chodzi o tutejsze metody połowu. To wspaniałe miejsce, do którego zapraszamy wszystkich, którzy chcą przeżyć niesamowitą wędkarską przygodę w samym sercu syberyjskiej tajgi zarówno zimą jak i latem.



Sezon wędkarski:
Od końca lutego do początku maja (organizowana wyprawa-początek kwietnia 2012)
Gatunki ryb:
Lenok (troć mandżurska) (do 4 kg), lipień, pstrąg, sieja, okoń, miętus, szczupak
Sprzęt wędkarski:
Wędka podlodowa, mormyszka, błystki podlodowe, żywa przynęta
Wszelkie pytania odnośnie sprzętu kierować do nas bezpośrednio.
Program wyprawy:
Dzień 1 - Przylot do Krasnojarska, przywitanie na lotnisku z przedstawicielem klubu wędkarskiego, transfer do hotelu w Krasnojarsku, w zależności od pory przylotu możliwe zwiedzanie miasta, nocleg w hotelu
Dzień2 - Transfer z hotelu w Krasnojarsku na lotnisko - przylot do Podkamennaya Tunguska z Krasnojarska, transfer poduszkowcem do bazy-miejsca rozpoczęcia wyprawy, kolacja, odpoczynek
Dni 3-7 - połów ryb, transport poduszkowcem w najlepsze rejony
Dzień 8 - powrót do bazy Podkamiennaja Tunguska, odpoczynek, sauna (bania)
Dzień 9 - Koniec imprezy wylot do Krasnojarska
Każdy wędkarz powinien zabrać ze sobą:
W okresie zimowym – sprzęt wędkarski, ciepłą odzież, ciepłe buty, rękawice, czapka, krem zabezpieczający do rąk i twarzy, obowiązują takie same limity bagażu na osobę tj. do 20kg!
Sprzęt wędkarski (rodzaj i ilość do uzgodnienia w naszym biurze), ciepły kombinezon wędkarski  obuwie trekingowe, wodery, Pościel do spania (śpiwór, koc itp.), ręcznik, środki czystości itp., środek przeciwko komarom, czapka z siatką przeciwko komarom, zapas baterii do kamer, wszystko zapakowane w nieprzemakalna torbę. Ważne: waga bagażu każdego z wędkarzy nie może przekraczać 20 kg!!!
Podczas całej wyprawy wędkarze są pod opieką rosyjskiego przewodnika wędkarskiego-szefa wyprawy, przewodnika z Polski oraz kucharza.
Transport odbywa się poduszkowcem wzdłuż koryta rzeki do najlepszych miejsc, połów spod lodu różnymi metodami.
Zakwaterowanie:
Krasnojarsk – hotel
Podkamiennaja Tunguska – baza wędkarska
Baza rybacka B. Lebyazhieya: drewniana chata dla dziesięciu osób, z miejscem na bagaże, jadalnią i tradycyjną rosyjską sauną (bania) - w miejscu połowów
Posiłki: pełne wyżywienie, przekąski oraz gorąca herbata w termosach dostępne cały czas podczas wyprawy. Na życzenie dostępna sauna w bazie wędkarskiej.
Dodatkowe usługi:
Możliwość wypożyczenia sprzętu wędkarskiego do uzgodnienia przed wyprawą.
Wycieczka do Sulomay, zapoznanie się z życiem codziennym i kulturą ludu Keta.
Koszt wyprawy: 1950 Euro/os (min 6 max 8 osób)
Cena obejmuje realizację programu wyprawy wraz z polskim przewodnikiem, lotami czarterowymi Krasnojarsk-Podkamiennaja Tunguska (samoloty prod francuskiej). Nie obejmuje cen międzynarodowych biletów lotniczych do i z Krasnojarska (około 2500 zł w obie strony), wiz, opłat lotniskowych, bagażowych itp.
Wszelkie zmiany w powyższym planie wyprawy są do uzgodnienia, a ich ewentualny dodatkowy koszt podlega negocjacjom.
Chronimy przyrodę:
Złowione ryby, poza przypadkami ich zranienia podczas połowu, są uwalniane do wody. Ryby złowione na posiłek, zabieramy w ilości potrzebnej na dany dzień. Wszelkie śmieci zabieramy ze sobą, gdzie są gromadzone w specjalnych pojemnikach. Rozpalanie ognisk, polowanie, preparowanie trofeów itp. bez zgody i udziału organizatorów jest zabronione.
Obejrzyj galerię zdjęć